piątek, 12 października 2007

Pierwsza wizyta u lekarza.

Jak juz jestesmy w ciazy to trzeba wybrac szpital i lekarza.
Na szczescie w Kayseri jest w czym wybierac. Znalezlismy przyjemny, bo nie duzy zadbany prywatny szpital, ktory specjalizuje sie w chorobach kobiet i porodach.
Pan doktor to uznany specjalista od "cesarek". W sam raz dla mnie.
Natura natura, ale jak mam sie meczyc 14 godzin na porodowce, to chyba jednak wole aby nacieto mi bruszek i wyjeto maluszka. Dla niego/niej to tez musi byc ogromny stres przeciskac sie na swiat.
Na szczescie pan doktor niczego nie nazuca. Zgadzamy sie co do tego, ze obie metody (naturalna i poprzez cesarskie ciecie) maja swoje dobre i zle strony. Mamy jeszcze 8 miesiecy na podjecie ostatecznej decyzji.
Badanie usg trwa kilka minut. Widzimy z Sonerem czarna kropeczke na ekranie monitora. Jeszcze niewiele widac, ale i tak mozna sie wzruszyc;-)
Wszystko dobrze. Ciaza nie jest pozamaciczna. To akurat mnie uspokaja, bo nasluchalam sie ostatnio od znajomej o jej pierwszej ciazy, ktora wlasnie pozamaciczna byla.
Jeszcze cisnienie i waga i badanie skonczone.
Pan doktor odradza farbowanie wlosow, mam unikac niedogotowanego mieska i wyrobow.
Tak poza tym to nie nalezy on do grupy lekarzy, ktorzy mowia co wolno a wiecej czego nie. Mam zyc "normalnie".
Ciekawe, ze nic nie wspomina na temat palenie papierosow. W Turcji to duzy problem. Wiekszosc naszych znajomych to palacze. Znajoma jest w 3 miesiacu i pali 3, 4 dziennie. Lekarz jej podobno powiedzial, ze to nie zaszkodzi dziecku. Ja staram sie unikac nawet biernego palenia, pewnie maja mnie tu za przeczulona wariatke.
Pan doktor okazuje sie jest dobrym znajomym mojej szwagierki i zna rodzine Sonera wiec rozmowa przechodzi na temat "a co tam u X?, a jak sie ma Y?".
Po tak milej pogawedce zegnamy sie z Panem doktorem.
Mam sie zglosic za 2 tygodnie. Wtedy to przeprowdzone bedzie badanie czynności serca płodu i dostane skierowanie na szereg innych badan (znowu beda igly i strzykawki:-(.



Pierwsza fotka naszego maluszka!

(GS oznacza wymiar pęcherzyka ciążowego.

8.pazdziernika nasz maluszek ma 0,41cm:-)



czwartek, 11 października 2007

Test.

Jak to zwykle robia kobiety chcace sie przekonac "czy to juz?" zrobilam test ciazowy.
Pierwszy-nic, drugi-nic... kolejny-dwie kreseczki, tylko ta druga jakas blada.
No to test w szpitalu. Pobrano mi krew (nie lubie strzykawek i igiel). Wyniki maja byc za poltorej godziny. Jade do pracy wiec bede za jakies 4 godziny. Wynikow nie podaja telefonicznie, musze przyjechac osobiscie.
Jestem po kilku godzinach. Za chwilke przygotuja wynik.
Pielegniarka pyta jak mam na imie? Odpowiadam. Wlasnie ktos dzwoni aby zapytac o moj wynik. Podaje mi telefon, to Soner, bardziej zdenerwowany niz ja.
Wczesniej poinformowano mnie, ze pielegniarki nie sa uprawnione do udzielania informacji, tylko lekarz moze odczytac wynik. Mam wiec poczekac na lekarza. Podaja mi wydruk, nie jest az tak skomplikowany. Pytam pielegniarki, czy mam racje. Tak-wynik pozytywny!!!:-D
Nie musze czekac na lekarza.
Soner w siodmym niebie, ja w siodmym niebie i szoku. Szczesliwa i przerazona za razem.
Wychodze ze szpitala, wsiadam do samochodu i gleboooko oddycham.
Bede (jestem!) mama!!!
:-O